czwartek, 27 marca 2014

Książka cd

Kolejne dni mijały jakby ktoś puścił mi film w przyspieszonym tempie. Szkoła, dom, nauka, spanie. I tak w kółko. Na koniec tego obłędu - egzaminy. Dziś odbieram wyniki, rodzice denerwują się bardziej ode mnie. Czy mogę powiedzieć, że mi na nich nie zależy? Raczej nie. Tylko w mojej głowie jest obraz tego jak idę z Teo za rękę do gabloty gdzie są wyniki, ale jego już nie ma. Nie odpisał mi na maile. Właściwie nie wiem co mam myśleć.
-Alicja! Idź już! - tak, mama denerwowała się dwa razy bardziej niż ja.
-No idę, nie pali się! - Zeszłam do drzwi, krzyknęłam "cześć" i zamknęłam za sobą drzwi. Niebo płakało, pomyślałam, że to nie jest dobry znak. Zamykam pewien rozdział w życiu. Wracam do Polski. Chcę się dowiedzieć co dzieje się z Teo.  Bez względu na to gdzie mam go szukać.
Gablota. Szukam się na liście i nie wierzę. Wszystko zaliczone i to na ocenę dobrą. Wysłałam mamie wiadomość z wynikami, nawet ona nie spodziewała się takich rezultatów moich wyników. Muszę biec! Biec do domu spakować walizkę i zabukować bilety. Albo zrobię to teraz. Wykręciłam numer odezwała się sympatyczna pani z kasy, po głosie można poznać, że ma około 30 lat.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc?
-Witam, chciałabym zarezerwować bilet, na najbliższy lot do Polski.
-Jest możliwość wylotu dziś wieczorem, czy zarezerwować? - dziś? Tak szybko? Rodzice się nie zgodzą, ale co mi tam.
-Tak poproszę.
-Dobrze, w takim razie lot jest o 19;48. Proponuję być godzinę wcześniej.
-Dziękuję. - Muszę szybko dotrzeć do domu, żeby się spakować.
Będąc już w pokoju, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Kilka bluzek, spodni, bieliznę. Zdjęcię rodziców i Teo. Wiedziałam, że nie mogę wyjechać nie informując rodziców, dlatego zostawiłam im kartkę gdzie jestem i przeprosiłam za swoje zachowanie. Obiecałam, że się odezwę jak będę w Polsce.
Cała w nerwach i ekscytacji wyszłam z domu. Wcześniej zamówiłam taksówkę. Miły starszy pan pomógł mi spakować walizkę. Spojrzałam na dom, zakręciła mi się łza w oku.
-Jedziemy? Czy się pani rozmyśliła?
-Jedziemy.
W drodze na lotnisko myślałam o Ogrodzie Kwitnącej Wiśni. O momencie kiedy tu pierwszy raz przyjechałam, Teo,  rodzicach, moim pokoju, salonie z widokiem na rzekę. Przypominałam sobie zapachy tych poszczególnych miejsc i osób. Tak. Będę tęsknić,ale zyskałam wolność.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz