ROZDZIAŁ I
-Alicjo czemu nie spotykasz się z Teo? Czy coś się stało? Pokłóciliście się? - Mama jak zwykle dociekliwa. Ona wszystko widzi czasami staje się to męczące...
-Mamo to moja sprawa, nie chcę o tym rozmawiać. - Siedziałyśmy tak w ciszy. Miałam okazję przypatrzeć się mojej matce. Bardzo zadbana kobieta przed czterdziestką. Zawsze starannie ubrana, paznokcie długie pomalowane na czerwono. Delikatny makijaż, w sumie mocnego nie potrzebowała bo jej cera wyglądała jak u Kleopatry mleczna delikatna. Oczy duże podkreślone idealnie wyskubanymi ciemnymi brwiami. Chodziła na fitness i doskonale było to widać po jej figurze. Ciało miała jędrne, pamiętam wakacje nad jeziorem. Miała na sobie strój w kolorze ciemnego bzu. Tak dopasowany do jej ciała, że można by odnieść wrażenie, że jest do niej przyklejony. Wielu mężczyzn oglądało się za nią. Wtedy pierwszy raz widziałam kłótnię ojca z matką. Był wściekły i zazdrosny. Nigdy go takiego nie widziałam. Stał się wtedy na chwilę dla mnie obcym mężczyzną. Wrzeszczał tak, że ludzie w obrębie kilometra na pewno nas słyszeli. Do tej pory nie wiem czemu był taki wściekły. Mama nic złego nie zrobiła, powinien być dumny, że ma taką piękną zadbaną kobietę u swego boku. Po chwili ojciec ją przeprosił i znów stał się moim kochanym tatusiem. Tym,który nauczył mnie jeździć na rowerze, zabierał na lody, później na zakupy.
-Alicjo nie możecie się kłócić, rozumiem że to nie moja sprawa, ale jestem Twoją matką. Martwię się.
-Mamo to naprawdę nic. Uwierz. Wszystko w porządku.
Uśmiechnęła się, wstała i już była przy drzwiach. Naglę się odwróciła spojrzała na mnie tymi wielkimi zatroskanymi oczami.
-Pamiętaj zawsze możesz ze mną porozmawiać, może nie uwierzysz, ale byłam w twoim wieku i miałam podobne problemy.
Wyszła, zamknęła po cichu drzwi. Och mamo gdybyś tylko wiedziała jakie to jest skomplikowane, gdybym tylko mogła Ci powiedzieć. Gdyby Teo nie robił takich głupich rzeczy. Gdyby on nie był inny. Oświadczył mi niedawno, że jest pedałem. Dlaczego on? Boże kiedy wszystko zaczyna się układać, kiedy zbliżyliśmy się do siebie on wyskakuje do mnie z tekstem "Alicjo muszę ci coś powiedzieć, wiem że powinienem zrobić to wcześniej, ale bałem się. Bałem się twojej reakcji. Nie jestem tym za kogo mnie uważasz. Jestem gejem." Mój świat w tamtej chwili się zachwiał. "Dlaczego mi nie powiedziałeś? Przez tyle czasu tkwiłam w kłamstwie. Pozwoliłeś mi się w sobie zakochać. Pokładać nadzieję! A teraz mówisz, że jesteś pedałem?! Błagam Teo powiedz, że to głupi żart! Że nie pieprzysz się z innymi facetami!" Strasznie się oburzył, na jego twarzy malował się żal i strach mieszany z gniewem " Nie mów pedał - proszę tylko nie ty. Jak Cię spotkałem myślałem, że się zmienię, ale nie potrafię. Taka moja uroda i natura. Jeżeli chcesz wiedzieć to tak, kochałem się z innymi facetami i teraz też to robię. Proszę nie odwracaj się ode mnie." To była taka żenująca sytuacja. W jednej chwili było mi go żal i jednocześnie brzydziłam się nim. Czułam że tracę faceta, na którym mi zależy. Nie, nie przez to że jest pedałem tylko przez kłamstwa w jakich mnie uwikłał. Obiecałam mu jedno, że nikomu tego nie powiem, ale pod jednym warunkiem, że nigdy więcej się do mnie nie zbliży. Sama nie wiem czy to była dobra decyzja, ale jego obecność tak bardzo mnie bolała. Teraz mam w głowie ciągle obraz jego oczu, piwnych zaćmionych smutkiem i skruchą. Tak bardzo kochanych oczu. Tak bardzo zakłamanych. I mój krzyk "pedał! pedał! pedał! Dlaczego mi to robisz?!" . Myślałam, że się przyjaźnimy, że coś między nami jest. A zachował się jak dupek.
Jeszcze duuuużo się zmieni :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuń