poniedziałek, 13 stycznia 2014

książka cd

Środa. Piękny słoneczny poranek, przez okno wdarło się do pokoju ciepło. Przeciągnęłam się leniwie jak kot. Dziś mam wolne od szkoły jakieś dni dyrektorskie. W sumie to i lepiej. Teo dziś wyjeżdża, nie chciał żebym odprowadzała go na lotnisko. Powiedział, że nie lubi pożegnań. Ile bym dała żeby być na ego miejscu. Żebym to ja wróciła do Polski. Tylko trzymają mnie tu egzaminy. Zaraz po nich jade do Polski. Do babci. Trzeba się wstać, ogarnąć i iść pobiegać. Z łóżka ściągnął mnie zapach kawy i dżemu z dołu. Mama krzątała się po domu.
-O już wstałaś? Myślałam że do jedenastej z łóżka nie wyjdziesz.
-Nie mogę spać. Idę pobiegać.
-Wiem, że martwisz się o Teo. Ale spotkacie się. Pojedziesz do niego na wakacje.
-Mamo ja po egzaminach wracam do Polski. Kanton nie jest miejscem dla mnie.
-Alicjo wiem, że nie jest Ci łatwo, do egzaminów został miesiąc. Nie czas myśleć o powrocie do kraju.
-Idę pobiegać mamo. - Pocałowała mnie w policzek. Założyłam nowe buty i wyszłam. Biegłam przed siebie. Mimo wczesnej pory słońce paliło mnie w plecy. Czułam jak przenika przeze mnie. Pierwsze kropelki potu spłynęły mi po twarzy. Ostatnio zamiast uciekać w muzykę i pianino to biegam. Przez co zgubiłam kilka zbędnych kilogramów. Mogę się przyjżeć ulicom, ludziom. Wszyscy wyglądają tu identycznie. Dziewczyny ubrane w tandetne ciuszki z ogromnych sieci handlowych, chłopaki takie same koszule. Jakby ktoś ich sklonował. Ulice śmierdzą od spalin. Każdy powtarza, że nie ma co wybierać się samochodem gdzieś, a i tak w niego wsiadają i stoją w kilku kilometrowych korkach. Biegłam tak bez końca właściwie wyłączając się, nie czułam bólu w ten sposób. Mijałam ludzi i miejsca, czułam jakby świat żył swoim tempem obok mnie. Zatrzymałam się i usiadłam na ławce. Byłam w tym samym miejscu gdzie Teo mnie pocałował. Milion myśli zajęło moją głowę. Nie, nie, nie.... Nie chce o tym myśleć. Relaks. Jednak myśl goniła myśl, obraz gonił obraz... Pierwsze spotkanie, jego oczy, dotyk dłoni, żal, mój krzyk "pedał", łzy, Teo za rękę z Yao Ming, nasz pocałunek, a teraz pustka. Przeraźliwa rozdzierająca pustka. Chciałabym biec na lotnisko poczuć jego słodko-mdły zapach, ale jest za późno. On nie chciał czułych pożegnań. Musiałam się podnieść i kierować się w stronę domu. Nie chciałam siedzieć tu sama. Teo ma dać znać jak będzie na miejscu. Nie widzieliśmy się od piątku, wczoraj wieczorem przysłał mi sms "Do zobaczenia mała  T."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz